Mieliście kiedyś tak, że książka tak bardzo nie trafiła w Wasz gust, że trudno Wam było przeczytać choćby jedną stronę? Mnie to właśnie się przytrafiło podczas czytania "Ukrytego wymiaru." Ta recenzja będzie inna niż wszystkie, ponieważ książki nie przeczytałam do końca, ale nie chciałam od razu spisywać jej na straty. Dlatego książkę dałam do przeczytania osobie, która bardziej odnajduje się w tematach, w których jest napisana ta książka. Jej recenzję dziś przeczytacie.
Najpierw coś ode mnie :)
Książka opowiada kilka historii, a przede wszystkim Sekretarza Cesarstwa Lana Nazara, dwójki jego synów - Beliego i Asila, młodego Gurkha.
Na Planecie – Stolicy Cesarstwa, na której nie działa elektryczność,
pojawia się zagadkowa anomalia, zdająca się umożliwiać podróże w czasie.
Niestety jej działanie jest nieprzewidywalne i nikt nie potrafi go
kontrolować, a zbadanie zjawiska utrudnia trwająca od lat wojna pomiędzy
planetami Zamieszkałego Wszechświata.
Członek najwyższych władz Cesarstwa wysyła swoich dwóch synów z
delikatnymi misjami – jeden ma wyjaśnić anomalię, a drugi przynieść
imperium zwycięstwo w wojnie. Sprawy komplikują się jednak, gdy obaj
synowie znikają bez śladu, w Stolicy wybucha bunt, a na tyłach wroga
pojawia się tajemniczy kult religijny, którego przywódca podaje się za
mesjasza.
Ta książka już od początku mi się nie spodobała, ponieważ nie przepadam za gatunkiem sci-fi i chyba nigdy się do niego nie przekonam. Było za dużo bohaterów, stronę musiałam czytać po kilka razy, żeby wiedzieć o co chodzi. Nie polecam jej osobą, które wolą czytać takie typowe młodzieżówki czy dramaty, a sci-fi nie lubią. Myślę, że fanom tego gatunku może się spodobać, a nawet może być uznana za "dobry kawałek polskiego sci-fi". Ja się na takich książkach kompletnie nie znam i w ogóle mnie one nie kręcą.
A oto recenzja Magdy :)
Za możliwość przeczytania książki dziękuje wydawnictwu AlterNatywne :D
A oto recenzja Magdy :)
„Łatwiej niektórym książkę napisać, niż drugim ją przeczytać.”
Adam Żółtowski
Witajcie!
Nazywam się Magda i jestem koleżanką Weroniki z liceum. Zwróciła się do
mnie o pomoc w recenzji książki, którą dostała od wydawnictwa. Jak możecie się
domyślać, chętnie się zgodziłam. Mam
nadzieję, że wam się spodoba, chociaż muszę się do czegoś przyznać. Nie
przeczytałam tej książki w całości i moja opinia może nie być do końca
dopracowana.
Książka nosi tytuł „Ukryty Wymiar” autorstwa Stanisława Szwasta.
Dotyczy tematyki science-fiction, którego w wielu przypadkach nie
lubię, jednak zdecydowałam się na pomoc Weronice, po przeczytaniu opisu, który
wydawał się początkowo zazębiać się z moimi klimatami, czyli historią.
Myliłam się jednak, gdyż akcja powieści dzieje się w 39 wieku naszej
ery. Trwają badania poszukiwawcze, które dotyczą śladów z roku około 2400.
Przyznacie, nie jest to historia, w postaci, jakiej się spodziewałam ;)
Miałam problemy z przeczytaniem, gdyż byłam chora na to, co wszyscy w
Małopolsce, czyli na grypę. Potem miałam dużo nauki związanej z opuszczaniem
szkoły, powrotem do szkoły i wiele wyjazdów podczas ferii. Chcę wam jednak
przekazać tyle informacji, ile udało mi się zebrać podczas czytania w czasie
wolnym.
Książka zaczyna się
tragicznie, początek jest nudny, było bardzo ciężko przez niego przebrnąć,
dalej było już lepiej. Niestety, nie zaczyna się zbyt genialnie, gdyż jedni z
bohaterów zostają poznani, gdy postanowili uprawiać sex w historycznym dla nich
miejscu, w czasie, w którym ich zespół przeprowadzał tam badania
archeologiczne. Uwierzcie, nie było to napisane w ciekawy, przynajmniej dla
mnie, sposób.
Tak jak wspomniałam,
potem akcja się rozkręciła, pojawili się nowi bohaterowie, inne wątki, niż te
dotyczące badań naukowych. Poznajemy braci, dwóch różnych chłopców, mających
wspólnego ojca. Nie pałają do siebie sympatią. Ich wątek jest ciekawy, gdyż
obaj zostają wysłani na skrajnie niebezpieczne misje, obaj w całkiem innych
warunkach. Nie chcę spoilerować, bo nie wiem co na to Weronika. Polecam wam
jednak, jeśli ktoś planuje przeczytać tę książkę, niech skupi się na relacjach
braci i ich wyprawach, na które wysłał ich ojciec – naprawdę warto.
Trzecim, niestety
ostatnim wątkiem, jest wątek Dhiraja,
pochodzącego z zamożnej rodziny, mającej bogate tradycje wojskowe. Na jego
planecie każdy chłopiec jest wysyłany do wojska. Może powrócić do domu, jedynie
gdy zabije wroga i tylko wtedy może prosić dziewczynę o rękę. Ma swoją ukochaną
Mapu, do której wzdycha po cichu licząc, że uda mu się zabić tylko jednego
przeciwnika, a potem wróci, poprosi ukochaną o rękę i już nigdy nikogo nie
zabije. Dhiraj boi się jednak spowodowania śmierci obcej osoby, która nic mu
przecież nie zrobiła. Bardzo go polubiłam, dzięki tej cesze. Na jego planecie
nikt nie ma takich rozterek, a on jeden wykracza poza; w moim mniemaniu bardzo
zły, system!
„Nigdy nie był na innych planetach,
ale rozmyślał o nich, wspominając prawdy i wartości wpojone mu za dziecięcych
lat przez opiekunkę-niewolnicę, którą kochał jak matkę. Elena byłą pochodzenia
staro ziemskiego. W tajemnicy przed rodzicami Dhiraja nauczyła go, że świat
może być pięknym miejscem, gdzie ludzie kierują się miłością bliźniego, a
istotą ich wartości nie jest pozycja społeczna, lecz płynące z ich serc dobro.”
Dhiraj przypomina mi tutaj odrobinkę mojego ulubionego księcia Kaspiana
z „Opowieści z Narnii”. Jak wiecie,
wiele z tej książki zostało jeszcze przede mną, ale jak na razie jest to dla
mnie najciekawszy wątek w tej książce!
Nadszedł czas na krótkie podsumowanie :D
Polecam tę książkę głównie tym, którzy interesują się gatunkiem
science-fiction oraz wszystkimi nowinkami technicznymi, z którymi związany jest
taki świat. Szczerze, to mnie wykończyły opisy walk, więc jeśli ktoś za tym nie
przepada, też zastanowiłabym się nad tym, czy warto jest poświęcać swój czas na
tę książkę. Mogę jednak śmiało powiedzieć, że moja ocena książki jest pozytywna
i jeśli znajdę czas, to będę chciała ją skończyć!
Mam nadzieję, że w miarę mi poszło, gdyż to moja pierwsza recenzja.
Możecie mi dać znać w komentarzach, czy było dobrze, a co powinnam
zmienić, bo być może w przyszłości założę swojego bloga, więc wasze rady będą
cenne!
Za możliwość przeczytania książki dziękuje wydawnictwu AlterNatywne :D
Ooo... Zdecydowanie podziękuję :/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie,
Toukie z ksiazkowa-przystan.blogspot.com
Jeśli nie lubisz takich klimatów, to nie ma co :D
UsuńChyba nie mój klimat.
OdpowiedzUsuńOjj i mój również.
UsuńZdecydowanie nie moje klimaty
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
My Blog ♡
Czyli widzę, że większość osób nie przepada za książkami tego typu.
Usuńinteresting book dear,i need to read,thanks for sharing..
OdpowiedzUsuńhttps://clicknorder.pk online shopping in pakistan
Nie czytam takich książek, a Twój brak chęci do niej dodatkowo mnie nie przekonuje. Fajnie, że mimo wszystko dodałaś recenzję.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, MÓJ BLOG♥
Dziękuję i również pozdrawiam :*
UsuńA to widzę, że obie się"poddałyście" pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNiestety :(
UsuńObawiam się, że to nie dla mnie :/
OdpowiedzUsuńJeśli nie to nie ma się co za to brać.
UsuńKrótkie wprowadzenie do książki zapowiadało ją całkiem ciekawie, ale po przeczytaniu bardziej szczegółowej recenzji chyba jednak bym się nie skusiła... Nie moje klimaty i odpychają mnie nudne opisy walk :/
OdpowiedzUsuńTego to ja nienawidzę. Jeśli są nudne oczywiście :)
UsuńNie lubie takiego klimatu.. :c
OdpowiedzUsuń:(
UsuńDobrze, ze książka, która Ci się nie spodobała powędrowała do kogoś innego. Warto sobie pomagać ;)
OdpowiedzUsuńNie mój gatunek. Bardzo nie lubię Sci-Fi w filmach jak i książkach. Nie licząc takiego pojedynczego wątku jak np. w "Niezgodnej".
Na początku mogłabym się do niej przekonać. Jednak nie wiem czy te wszystkie opisy mnie przyciągają. Raczej odpychają...
Magda mnie wybawiła :D Nie miałam pojęcia jak zrecenzować książkę, której nie przeczytałam.
Usuńmam dokładnie tak samo :)
Chwała dla Magdy! :D
UsuńNo, ale na jaki super pomysł wpadłaś ;)
Nie mój klimat, mnie jakoś ciężko trafić w gust z książką.
OdpowiedzUsuńSzkoda :(
UsuńNie przepadam z powieściami science fiction i tę na pewno sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://tamczytam.blogspot.com
Nie ma sensu marnować czasu :)
UsuńTeż kiedyś dostałam książkę o podobnej tematyce i jakoś kompletnie nie mam siły by się do niej zabrać. Niektóre książki są po prostu gatunkowo ciężkie, mimo, że na takie nie wyglądają.
OdpowiedzUsuńBuziak,
Ola ;)
(m)ole teatralne
Idealnie to określiłaś :*
Usuń